Życie w sąsiedztwie uważanym za problematyczne może być dodatkowym obciążeniem. Na własnej skórze przekonała się o tym kobieta mieszkająca na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Według opinii policji, wszyscy mieszkańcy tego obszaru są traktowani jako osoby chore.
W wywiadzie dla mediów, kobieta podzieliła się swoimi doświadczeniami, opowiadając, że funkcjonariusze wydają się myśleć, że w stosunku do mieszkańców tej okolicy mogą robić, co tylko zechcą. Pewnego dnia, siedząc przy stole z synami i jedząc obiad, nagle usłyszała za oknem krzyki. Okazało się, że policja ścigała mężczyznę, co było dla niej i jej dzieci bardzo przerażające.